Zakończenie maja przyniosło adeptom aktorstwa ze studia STA ukończenie (i zaliczenie) przedmiotu ,,performance’’. Jak poradzili sobie studenci i czym zaskoczyli widzów?
Studio aktorskie STA zostało zaprojektowane dla osób, które chciałyby zdobyć szeroko rozumianą praktykę teatralną. Zajęcia w studiu prowadzą profesjonaliści (między innymi reżyserzy czy aktorzy Teatru Polskiego i Teatru Nowego w Poznaniu). STA to jednak nie tylko trening aktorski, ale przede wszystkim szansa na rozwój kreatywności i stawianie pierwszych kroków w karierze. Każdy rok kończy się bowiem spektaklami dyplomowymi.
Jedno z zaliczeń odbyło się 31 maja 2021 (w poniedziałek) chwilę po godzinie 20.00. W ukończeniu przedmiotu ,,performance’’ towarzyszyli aktorom bliscy, których osobiście mogli zaprosić. Wstęp był wolny (studio można było wesprzeć finansowo dobrowolnie) a artystyczne doznania zawładnęły umysłami gości już od pierwszych minut spektaklu.
Trzeba nawet pokusić się o stwierdzenie, że nie tylko umysłami, ale również ciałami i duszami. Wyjątkowość performance’u pokazanego przez adeptów aktorstwa w STA poruszała bowiem aż do cna, angażując widownię w całość występu. Ot, niespodzianka — sceną był cały budynek studia. W poszczególnych pokojach a nawet na klatce schodowej rozgrywały się przygotowane przez studentów małe przedstawienia.
Już od pierwszych minut trwania pokazu należało zrozumieć, że zatarto granice między widownią a występującymi. Aktorzy tańczyli między zwiedzającymi, odpowiadali na pytania, dawali ulgę w wysłuchaniu (w Czarnym Pokoju można było powiedzieć cokolwiek się chciało i odejść) i rozgrywali emocjonalną historię, o tym, co kryje się w naszych zagubionych umysłach.
Poruszająca historia o braku zrozumienia, przytłaczających emocjach, tym, co człowieka gnębi i wytrąca z równowagi rozegrała się na schodach. W kulminacyjnym punkcie występu, gdy ówcześnie spacerujące na schodach postaci spotkały się, widzowie wstrzymali oddech i przez ponad piętnaście minut wlepiali oczy w przytulonych aktorów, których głosy pełne przejęcia i szczerości płynęły z nagrań puszczanych ze zwyczajnych telefonów komórkowych.
Łzy wycisnęła z gości również WIN(N)A (Anna Springer), która prozaicznymi czynnościami wykonywanymi podczas kąpieli pokazała, jak zmyć z siebie metaforyczny brud, winę.
Porażający performance, podczas którego można było zaobserwować jedną z aktorek w trumnie, wywołał na plecach oglądających nieprzyjemne ciarki zaś pokoje (Czarny i Biały), które można było odwiedzić, pokazały, jak trudno oczyścić się z negatywnych emocji, własnych słabości a nawet zapytać kogoś o cokolwiek. Czym w zasadzie cokolwiek jest? Niby jedynie czysta prozaika, a ile sprzecznych uczuć mogła wywołać.
To było widać — emocje aktorów, organizatorów i widzów. Osiągnięto to, co najważniejsze, czyli oddano poruszający przekaz, który skłaniał do przemyśleń. Aktorom należy jedynie pogratulować i życzyć im powodzenia w dalszej karierze. Czym jeszcze zaskoczą nas w STA? A może dopiero kolejne pokolenie studia przyniesie widzom kolejną falę zachwytu?