Źródło: Josh Liu / Unsplash
Dlaczego miałbyś wylewać siódme poty i pakować się w kredyt studencki, kiedy zamiast tego możesz zyskać sławę i pieniądze dzięki filmikowi o długości jednej minuty? Coraz więcej młodych artystów odstawia akademie sztuk pięknych na bok na rzecz próby wybicia się na TikToku. Instytucjonalny świat sztuki nie przyjął jednak tej platformy z otwartymi ramionami.
Kobieta wyjmuje pąk białej róży ze swoich ust, następnie macza go w bladoniebieskiej farbie. W następnym ujęciu kwiat balansuje na opuszkach jej palca wskazującego i środkowego; kobieta celuje nimi do siebie, jakby trzymała w ręku pistolet. BANG! Martwa spoczywa pod białą narzutą, podczas gdy z jej oczu płynie niebieska farba. Wtedy zaczyna się prawdziwe malowanie. Artystka, znana na TikToku pod nazwą @nancyssu, rzuca wiadra farby na swoje płótno, rozmazuje ją bukietem białych róż, równocześnie pryskając niebieskim kolorem na swoją sukienkę w kolorze dziewiczej bieli. Na końcu jej filmiku (o długości 21 sekund) widzimy widmo o elfickich rysach, stojące obok rezultatu końcowego, czyli szczegółowego portretu kobiety-elfki ze świętym sercem oraz koroną z motyli.
W tym wypadku „rezultat końcowy” to chyba nieodpowiednie słowo. Jeśli chodzi o młodych artystów z TikToka, czyli aplikacji, na której głównie osoby w wieku kilkunastu, dwudziestu-kilku lat dzielą się swoimi układami tanecznymi, żartami, opiniami politycznymi oraz różnorakimi kreatywnymi tworami w krótkich filmikach, to ich proces kreatywny nie zawsze ma widoczny początek i koniec. Również @nancyssu w swoich filmikach łączy w szaleńczym tempie performance art, malarstwo gestu, sztukę filmową oraz tradycyjne malarstwo, równocześnie pełniąc w nich rolę muzy, a czasem po prostu rolę influencerki. Czy jej sztuka to zatem same obrazy, czy też TikToki z ich tworzenia?
Jest to jedno z tych pytań, które są ostatnio coraz częściej zadawane w momentach, w których twórczość młodych artystów rozprzestrzenia się szybko w sieci, przez co zyskują oni sporą liczbę obserwujących, a następnie rezygnują ze swojej pracy lub studiów na rzecz pracy jako influencer lub influencerka. „Jeśli minutowy filmik może zagwarantować sławę i pieniądze”, pisał „The New York Times” w marcu, „czy to naprawdę aż takie zaskakujące, że młodzi artyści porzucają naukę na uniwersytecie oraz wizję przyszłego kredytu studenckiego, odchodzą z pracy i przechodzą na pełnoetatową karierę na TikToku?”. Gazeta przeprowadziła wywiad m.in. z dziewiętnastoletnią osobą kryjącą się na TikToku pod pseudonimem @artboy200, która zarobiła przez osiem miesięcy prawie 80 tysięcy dolarów na sprzedaży swoich obrazów oraz printów.
Za każdym z artystów, któremu udało się wybić, stoją jednak tysiące takich, którzy stają na głowie, by zostać zauważonym online. Aby przykuć uwagę szerszej publiki, biorą oni udział w różnych trendach i challenge’ach [ang. wyzwaniach] — sam hashtag #artchallenge ma w tym momencie ponad 4,4 miliarda wyświetleń. Mamy więc zatem wyzwanie, w którym młody zdolny maluje w ciemności lub też inne, w którym rysuje różne postacie fikcyjne w swoim stylu. A w innych challenge’ach może chodzić o coś wręcz przeciwnego — o niszczenie swojej sztuki. „Chodzą słuchy, że jeśli zniszczysz w TikToku swoją pracę, to pokażą to w sekcji Dla Ciebie [For you]”, słyszymy w jednym z często wykorzystywanym w tego typu filmikach fragmencie audio. A ten, komu uda się znaleźć na pożądanym przez wielu #fyp, czyli algorytmowej Mekce TikToka, ma gwarantowaną masę nowych obserwujących.
Bez neta
TikTok nie jest jednak miejscem, w którym znane w świecie sztuki nazwiska się o siebie nawzajem potykają. Można tam znaleźć studentów akademii sztuk pięknych, zawziętych amatorów w piwnicznych pokojach, utalentowanych portrecistów i różnorakich innych interesujących twórców, jednakże, z wyjątkiem garstki znanych nazwisk, ich pokrycie z instytucjonalnym światem sztuki jest znikome. To jakby porównać mury na ulicy ze ścianami w muzeum. Nie jest to w każdym razie powód, aby nie brać TikToka na poważnie. Można tam oczywiście trafić na bazgroły znudzonego nastolatka, ale także na nowe prace Jean-Michela Basquiata, który zaczynał jako osiemnastoletni graficiarz i dzięki temu został zauważony przez nowojorską scenę artystyczną.
Obiecująca jest również różnorodność głosów. Tak samo jak ulica, TikTok stanowi scenę dla typów kreatywnych, którzy nie wpisują się w sztywne ramy instytucjonalnego świata sztuki: ci, którzy nie mają wykształcenia artystycznego albo koneksji, przykładowo dlatego, że pochodzą z rodziny, w których kultura nie jest pewnikiem. Jest to również miejsce dla twórców, którzy chcą po prostu spróbować pracować na własną rękę w miejscu, które rządzi się własnymi prawami, ma inne wymagania kwalifikacyjne oraz innych odbiorców.
Przykładem może być Anouk van Leest (21): pochodząca z holenderskiej wsi Lage Zwaluwe malarka ciemnych martwych natur, struktur różnych tkanin oraz odosobnionych, opuszczonych krajobrazów. Podczas pierwszego lockdownu Anouk rzuciła studia w akademii sztuk pięknych AKV St. Joost w Bredzie, gdzie była trzecioroczną studentką sztuk wizualnych. Kilka tygodni później stworzyła ona swoje konto na TikToku, @artandanouk, w nadziei żeby zyskać trochę większą publikę. Aplikacji używała już dużo wcześniej, na przykład żeby oglądać filmiki Callena Schauba. Ten kanadyjski artysta-TikToker pokazuje swoim 4,6 mln obserwujących w 60 sekundowych filmikach, jak powstały jego intensywnie kolorowe płótna — wizualnie bardzo przyjemny proces wylewania, wirowania i pryskania farbą. Sama Van Leest dołączyła do jednego z niszczycielskich wyzwań — obsmarowała jedną ze swoich realistycznie namalowanych draperii białą farbą.
Na początku tego roku spróbowała czegoś innego: w jednym ze swoich licznie wyświetlanych filmików zapowiedziała, że będzie sprzedawać swoją sztukę za rozsądne ceny w internetowym serwisie Etsy. „Można było oszaleć od tego, jak moja była akademia ciągle popychała mnie w kierunku galerii i szykownych kolekcjonerów sztuki”, słyszymy od Van Leest podczas jednego z jej spacerów na łące. Na Zoomie zagłębiła się bardziej w swój tok rozumowania: „Świat sztuki czasem wydaje się być niesamowicie elitarny, jak gdyby można było dołączyć do niego tylko, kiedy się go właściwie zrozumie”. Na TikToku Anouk ma nadzieję zdobyć również innego rodzaju fanów. Szkoda jednak, że świat sztuki wciąż nie zaakceptował w pełni tej platformy społecznościowej. „Ostatnio widziałam filmik angielskiego artysty, który kiedyś często współpracował z galeriami sztuki, a teraz został przez jedną z nich odrzucony ze względu na to, że ma konto na TikToku”.
Dla Van Leest jest to sposób, żeby dorobić sobie trochę na boku, jednak prowadzenie konta na TikToku to więcej pracy, niż myślała. Nowe filmiki muszą być publikowane regularnie, artystka dokonała również dogłębnej analizy tego, jak najlepiej trafić do widza — np. poprzez hashtagi lub zawieranie wartkiej fabuły w swoich filmikach. Jednak w jej własnej pracy Anouk nie ustępuje takim zagraniom, chociaż mogłyby one przynieść sporo lajków i wyświetleń. „Poszukuję balansu pomiędzy poważnymi filmikami o moim procesie twórczym podczas malowania a niefrasobliwymi żarcikami, które przyciągają ludzi do mojej sztuki”. W swoim filmiku z niszczenia obrazu, zanim artystka przeszła do „pracy”, naciągnęła ona najpierw plastikową folię na płótno. No painting was harmed in the making of this film.
Przyciągnąć widza
TikTokowi artyści odnaleźli w ubiegłych latach całą masę sposobów na to, żeby wzbudzić zainteresowanie publiki. Ponieważ w przeciwieństwie do Instagrama, gdzie publikuje się gotowe obrazy, należy tam mieć również wyczucie co do platformy, jakkolwiek by nie było się utalentowanym. Nawet konta muzeów, w których znaleźć można znane na cały świat kolekcje sztuki, nie zajdą zbyt daleko bez zabawnego podkładu dźwiękowego lub zmyślnego nawiązania do kultury internetowej. Mleczarka Vermeera zostanie na TikToku bezlitośnie zignorowana na rzecz czegokolwiek, co wyróżnia się intensywną kolorystyką i wartkim tempem. Holenderskie Muzeum Państwowe (Rijksmuseum) spróbowało podkręcić nieco jej image przez dodanie popularnego hashtagu i okraszenie jej twarzy filtrem z flagą, ale skończyło się na tym, że dostała mierne 133 lajki. Florencka galeria Uffizi Gallery osiągnęła nieco większy sukces z pomocą dwóch marmurowych rzeźb Dantego z Wergiliuszem, upiększonego filtrem na twarzy oraz playbackiem piosenki z muzycznej trylogii dla nastolatków High School Musical w tle.
Elementy takie jak walor szoku oraz aktywizm również mają się dobrze na TikToku, równie dobrze, jak filmiki nawiązujące do memów lub oferujące widzowi dozę nostalgii. Weźmy za przykład Devona Rodrigueza, który w nowojorskim metrze szkicuje podczas jazdy współpodróżnych. Brzmi w porządku, ale swoje 16.4 miliona obserwujących artysta zawdzięcza kilku ostatnim sekundom swoich filmików, gdzie zaskakuje swoich rozemocjonowanych modelów z przypadku idealną kopią ich osoby na papierze. Równie popularne są filmiki, które są zwyczajnie satysfakcjonujące do oglądania. Przykładem może być tutaj sposób, w jaki artysta pop-artowy, Matt Chesco, prezentuje swoje portrety gwiazd, takich jak Bob Ross, czy Billie Eilish: do rytmu TikTokowych hitów pociąga on swoim pędzlem, jak gdyby była to magiczna różdżka. Po każdym pociągnięciu, oczom widza ukazuje się portret na coraz to dalszym stopniu zaawansowania, a na rezultat końcowy trzeba czekać tylko piętnaście sekund. Szybka doza satysfakcji za free.
Również 21-letnia Cheyenne van Alphen, pochodząca z holenderskiego Goeree-Overflakkee, spróbowała swoich sił na TikToku, kiedy rok temu przyjrzała się bliżej swoim TikTokującym rówieśnikom. „To raczej coś dla mojej 10-letniej siostrzyczki”, myślała malarka-amatorka i studentka psychologii na Uniwersytecie Erazmusa. Aż do momentu, w którym dziewczynę, która mieszkała kawałek dalej na tej samej ulicy, co Cheyenne, zaczęło obserwować prawie 250 tysięcy osób, dzięki jej układom tanecznym i prankom — w tym momencie artystka dostrzegła na platformie potencjał również i dla jej sztuki. Od września dzieli się filmikami ze swojej pracy jako @cheyfly000: na jej koncie znajdziemy płótna z neonowymi abstrakcyjnymi twarzami, wielką rzeźbę oraz pofarbowane sukienki i buty, które wykonała na zamówienie.
A dzięki algorytmowi może się to zdarzyć każdego dnia. Jej najmniej popularne dzieło zostało wyświetlone mniej niż 200 razy, ale jej największy hit — prawie 100 tysięcy razy. „Jakiś czas temu opublikowałam filmik z wiadomościami od znanych ludzi, którzy skomplementowali moje prace”. Rapperzy Ronnie Flex (Loev je werk) i Ray Fuego (Gooodd stuff) wpadli do jej sekcji komentarzy, tak samo jak muzyk i były YouTuber, Joost Klein. „Myślałam, że to trochę zarozumiałe z mojej strony, ale zadziałało. Czasem, żeby zostać zauważonym, trzeba zrobić coś, co jest kompletnie nie z twojej bajki”.
Nowy typ sztuki multimedialnej
Pewnego dnia być może jednak będzie to w pełni akceptowany nurt w sztuce. Sposób, w jaki TikTokerzy łączą ze sobą swój proces twórczy, przedstawienie oraz sam rezultat końcowy, tworzy niewątpliwie nowy rodzaj sztuki multimedialnej, lecz niestety na ten moment instytucjonalny świat sztuki jest równoległym uniwersum, który z TikTokiem pokrywa się jedynie w niewielkim stopniu. Jest więc sporo czasu do namysłu: czy sztuka TikToka powinna pewnego dnia znaleźć swoje miejsce w muzeach i galeriach sztuki, i jeśli tak, to która część tej twórczości na to zasługuje? Czy jedynie portret elfki? Również zanurzone w niebieskiej farbie róże? Czy może jednak najbardziej innowacyjnym jest tutaj aplikacja sama w sobie, ze względu na algorytmiczną sztukę absorbowania naszej uwagi przez kilkadziesiąt sekund i przekierowywania jej na ekrany naszych telefonów?