
Zdjęcie: knihydobrovsky.cz
Petra Dvořáková po powieści Chirurg wydanej pod koniec 2019 r., na ręce czytelników składa kolejną książkę, imponującą nowelę Vrány (Wrony), którą można zaliczyć do najlepszych tytułów, jakie wyszły spod pióra autorki.
Podczas gdy Chirurg był raczej mainstreamowym czytadłem, tak Vrány pozwalają czytelnikowi przyjrzeć się z bliska rodzinnym relacjom pogrążonym w kryzysie wartości. Historia opresyjnych relacji członków na pozór uporządkowanej rodziny, budowana przez autorkę umiejętnie i z dużą wrażliwością, a przy tym w bardzo przejrzysty sposób, nie pozwala oderwać się od lektury.
Główna bohaterka, dwunastoletnia Bára, przechodzi niełatwy okres dojrzewania. W prowadzeniu narracji pierwszoosobowej dziewczyna wymienia się ze swoją drobiazgową matką. Zabieg ten umożliwia autorce ukazanie tragizmu konieczności współżycia ze sobą dwóch niemożliwych do pogodzenia temperamentów. Sposób prowadzenia narracji protagonistek jest oszczędny w środkach, miejscami przypomina wręcz zapiski dziennikowe. Język jest prosty i rzeczowy, pozbawiony ornamentów.
Matka, sfrustrowana brakiem zainteresowania męża rodziną i jej własną osobą, za najwyższe dobro uważa dokładnie umyte i wytarte naczynia. Pewność siebie opiera na umiejętności organizowania życia domowego i wychowywania swoich dwóch córek w duchu porządku i ładu zewnętrznego. W przypadku starszej z dziewczynek jej się to udaje.
Za to młodsza, Bára, nawet mimo szczerych starań, tu coś przewróci, tam znów gdzieś nakruszy czy coś poplami. Nigdy nie jest w stanie w pełni sprostać wymaganiom matki, co wystawia ją na nieustanną konfrontację z poczuciem mniejszej lub większej winy. Jeśli nie wykaże skruchy, pani domu wybudzi z letargu obojętnego męża, żeby wymierzył Bárze karę fizyczną. Przewinienie-kara, przewinienie-kara – schemat bezlitośnie się powtarza, a Bárze przybywa szram na ciele i na duszy.
Dziewczyna wydaje się zaznać wreszcie spokoju, kiedy matka wyjeżdża w podróż służbową. Naturalnie… Ojciec, zawsze surowy, tym razem aż przesadnie lgnie do córki, pieści się z nią i wszystko wskazuje na to, że fizyczna obecność Báry po prostu go podnieca. I choć do jednoznacznego aktu wykorzystania seksualnego nie dochodzi, pętla na szyi dziewczyny zaciska się, a historia nieuchronnie zmierza ku tragicznemu finałowi, co przyczynia się do narastającego poczucia niepokoju towarzyszącego czytelnikowi.
Nielicznych momentów spełnienia bohaterka doświadcza jedynie oddając się pasji tworzenia, Bára posiada bowiem talent plastyczny. Dostrzega go młody nauczyciel, który staje się dla dziewczyny oparciem. Talent Báry ostatecznie nie doczeka się jednak w powieści realizacji.
Przez tekst przewija się motyw wron, mrocznych stworzeń, które dziewczyna obserwuje z okna, a następnie rysuje. Ale i wrony obserwują oraz opisują ją – w krótkich intermezzach pomiędzy rozdziałami. Niemymi świadkami jej cierpienia ptaki staną się także w chwili tragicznego końca, ku któremu historia, może aż nazbyt wyraźnie, zmierza. Uczucie niepokoju pozostaje jednak w czytelniku na długo.